niedziela, 15 listopada 2015

24. Bar i bransoletka

Lisa / Isa

Dlaczego tak zareagowałam? Przecież Niki jest moją przyjaciółką i może chować w szafie każdego faceta jakiego tylko zapragnie, co prawda nie jest to humanitarne, ale kto by się tym przejmował. Tak, przecież to wszystko nie jest niczym nadzwyczajnym, tym bardziej, że Santos jest dla mnie tylko nieznajomym. Tak, jest dla mnie nieznajomym i powinnam zacząć go unikać, skoro kręci się koło Niki. Plan idealny, no powiedzmy znając mnie, coś będzie musiało pójść nie tak.

Wróciłam rozdygotana do mieszkania, w którym oczywiście zastałam Adriana i Thomasa siedzących na podłodze i grających w jakąś strzelankę. Nie zawracałam sobie nimi głowy i poszłam do swojego pokoju, od razu rzuciłam się na swoje ukochane łóżko i chcąc nie chcąc, zasnęłam.


– Uciekaj – roznosił się w powietrzu złowrogi szept.

Nie widziałam niczego przed sobą, ani za sobą, wszystko otaczała gęsta mgła, a jednak miałam pewność, że nie jestem sama. Całym moim ciałem wstrząsnęły nieprzyjemne dreszcze świadczące o tym, że byłam obserwowana. Odwróciłam się szybko i czując przed sobą coś twardego, odepchnęłam się do tyłu i upadłam na kamienną posadzkę, właśnie w tym momencie mgła zniknęła, a ja bez przeszkód mogłam spojrzeć na mężczyznę stojącego nade mną. To był, to był…

– Lucas?



Gwałtownie otworzyłam oczy i wyskoczyłam z łóżka jakby się paliło. Przerażona rozejrzałam się podejrzliwie po pokoju i zobaczywszy, że w ciemnych rogach pomieszczenia nic się nie ukrywa, odetchnęłam z ulgą.

– Co się tutaj dzieje? – szepnęłam do siebie i usiadłam na oparciu fotela. – I kim jest Lucas?



Thomas

Przyszedłem do Lisy, gdy tylko się obudziła i zaproponowałem spacer, na który zgodziła się z grzeczności. Nie chciała dać tego po sobie tego poznać, ale znałem ją zbyt długo, żeby móc czytać z jej postawy. Niemniej jednak wziąłem ją za rękę i wyszliśmy z mieszkania, kierując się w stronę mostu, na którym wisiało mnóstwo kłódek. Na początku rozglądała się dookoła niepewnie, zapewne zdając sobie sprawę, że nigdy nie zatrzymała się tutaj na dłużej, ale później stanęła za mną i w milczeniu wpatrywała się w rzekę, natomiast ja oparłem się o zimną barierkę i odliczałem do stu.

Nie potrafiłem w bezpieczny sposób od razu w całości przywrócić jej pamięci, a nie mogłem już znieść jej niepewności, gdy ze mną rozmawiała, byliśmy przecież ze sobą tak blisko…

– O czym chciałeś ze mną porozmawiać? – zapytała niepewnie.

– Widzisz te wszystkie kłódki? Na tym moście stało tysiące zakochanych, jednak tylko część z nich pozostała ze sobą. Nigdy nie wierzyłem w takie zabobony, jednak czasami zastanawiam się, czy gdybyśmy zawiesili na jakimś moście swoją kłódkę, to czy twoje uczucie przetrwałoby naszą rozłąkę.

– Thomas, ja…

– Nie pamiętasz. Tak, wiem – powiedziałem, wchodząc jej w słowo.

– Skąd wiesz?

Odwracam się w jej stronę i nim zdąży na to zareagować, obejmuję ją i zaczynam całować. W moich pocałunkach jest smutek, żal, tęsknota, ale też miłość, która wypala mnie od środka. Lisa jednak wyswobadza się z moich ramion i smutno patrzy mi w oczy. Kręcę głową, bo nie chcę usłyszeć tego, co bez wątpienia ma mi do powiedzenia, ale ona i tak to robi, zabija we mnie wszelką nadzieję.

– To się nie uda – mówi. – Całując się z tobą nie czuję tego czegoś, tej magii, a wiem że kiedyś było inaczej – podchodzi do mnie i kładzie dłoń na moim sercu. – I nie tylko ja już tego nie czuję. Z jakiegoś powodu ciągle trzymasz się uczucia, które dawno temu wyblakło. Thomas, musisz przestać się okłamywać i w końcu zrobić coś, żeby być naprawdę szczęśliwym.

Odsuwam się od niej i z założonymi za głowę rękami, oddalam się parę metrów od Lisy i cicho mówię:

– Wygrywa ze mną nawet wtedy, gdy go przy tobie nie ma.

Odchodzę.

Nie oglądam się, nie sprawdzam czy nadal stoi na tym cholernym moście, po prostu odchodzę. Muszę ochłonąć i dlatego wchodzę do pierwszego baru, który mijam. Lokal nie wygląda na najwyższej klasy, ale do upicia się nie potrzeba czerwonych dywanów. Ignoruję pijaczków siedzącym w rogu przy drewnianym stoliku i idę prosto do baru, gdzie siadam i nim mam szansę przywołać do siebie barmana, mój wzrok pada na osobnika zajmującego siedzenie obok.

– No nie, to są chyba jakieś żarty – mruczę, a on gwałtownie podnosi głowę i patrzy na mnie z zaskoczeniem, które szybko przeradza się w złość.

– Co ty tutaj robisz? – pyta Santos, a ja uśmiecham się tryumfująco, jednak mina mi rzednie, gdy mówi: – Myślałem, że jesteś z Lisą.

A więc wie, ale skoro tak jest, to dlaczego nie jest teraz z nią?

– Czy mi się wydaje, czy obaj dostaliśmy dzisiaj od niej kosza?

– Nie nazwałbym tak tego, ale podejrzewam, że będzie mnie teraz unikała… – mówi i jednym haustem wypija zawartość kieliszka.

– Wspaniale, brakuje tutaj tylko jej szalonego anioła stróża – mruczę pod nosem.

Santos wybucha śmiechem i przeczesuje niedbale swoje ciemne włosy, to wtedy zauważam na jego nadgarstku skórzaną bransoletkę z czarnymi koralikami. Chwytam go za przegub i z bliska przyglądam się tej atrapie ozdoby.

– Skąd to masz?

– Bransoletkę? Dostałem ją od przyjaciółki.

Zacisnąłem nerwowo szczęki i zirytowany jego lekceważącym tonem, gniewnie powiedziałem:

– Doprawdy, jeżeli takich masz przyjaciół, to już współczuję ci wrogów. Ten przedmiot jest takim małym szpiegiem, sprawdza twoją aktywność. Osoba posiadająca bliźniaczą bransoletkę może bez problemu dowiedzieć się kiedy korzystasz z mocy, lub postępujesz źle.

Z twarzy Santosa zniknęły wszystkie kolory, jednym ruchem zerwał z ręki bransoletkę i uderzył o blat dłonią zaciśniętą w pięść.

– Wierzyć się nie chce, że postanowiła mnie niańczyć, przeklęta Nikola!

Zamykam oczy, a wyobraźnia podsuwa mi pod nos wspomnienie dziewczyny, którą poznałem w tym przeklętym mieście zaraz po tym, jak kazano mi się wynosić z Guardian City, gdy Lisa odkryła swoją moc.

– Nie sądzę, żeby mieszkała tutaj druga Nikola, znająca sekret naszej rasy, więc pozwól, że zadam ci pewne pytanie. Skąd znasz tę wariatkę?

Brunet zaśmiał się gorzko i pokręcił głową.

– Uwierzysz, że to kolejna osoba z mojej pokręconej rodzinki?

– Ona nie jest Nefilim.

– Wiem, moja matka przygarnęła ją, gdy ta była jeszcze małą dziewczynką.

A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz