poniedziałek, 29 czerwca 2015

11. Ucieczka do rzeczywistości

2 komentarze:
Do domu wróciłam samochodem Thomasa, niestety on też był w tym pojeździe i cały czas jęczał mi, że powinnam zawrócić. Nie zrobiłam tego.
Zatrzymałam się na podjeździe i nadal wzburzona, złapałam za swoją walizkę i pobiegłam do domu, gdzie w drzwiach minęłam bez słowa swoją kuzynkę. Nie miałam ochoty na rozmowy, chciałam po prostu zamknąć się w pokoju i zasnąć.
W końcu zasnąć.
Obudziłam się wcześnie rano, więc wzięłam długi prysznic, próbując wyrzucić z siebie wszystkie złe uczucia i emocje, które we mnie buzowały. Woda mi nie pomogła, więc zrezygnowana ubrałam granatową sukienkę ze złotym sznurkiem w talii.
– Jesteś gotowa? – usłyszałam głos Julii.
– Tak, już schodzę – powiedziałam i wziąwszy plecak, zeszłam na parter.
W korytarzu czekała na mnie wesoło uśmiechająca się Julia. Nie byłyśmy ze sobą zżyte, ale najwyraźniej wzięła sobie za cel, opiekowanie się mną, pomimo tego, że to ja byłam starsza.
– Pewnie nie powiesz mi, co się stało, że wróciłaś wczoraj samochodem Thomasa?
– Nie ma o czym mówić – powiedziałam zamykając za sobą drzwi.
Był piękny dzień, więc postanowiłyśmy nie jechać samochodami, tylko przejść się do szkoły. Po drodze Julia opowiadała mi o tym, że już cała szkoła wie o fatalnym zauroczeniu Aleksa. Zdziwiłam się nie tyle tym, że tak szybko rozniosła się informacja, co tym, że Alyson nie odwzajemniała jego uczuć. Dziwne, wydawało mi się, że lubi Aleksa.
– Powinnaś o czymś wiedzieć – powiedziała niechętnie.
– Tak? – spojrzałam na nią z zaciekawieniem. – Co też takiego stało się podczas mojej nieobecności?
– Santos i Lucas zaczęli się kłócić na korytarzu, przerwała im Alyson, która wyprowadziła Santiego ze szkoły. Od tamtej pory Aleks chodzi wiecznie wściekły i twierdzi, że Santos was oszukał, bo podobała mu się Alyson, ale nie jestem pewna czy to jest prawda.
Julia zbliżyła się do mnie i chciała mnie przytulić, ale odsunęłam się od niej i zacisnęłam mocno usta. Nie wiedziałam czy to jest prawda, jednak i tak miałam ochotę coś zniszczyć. Byłam wściekła, od kiedy w moim życiu zapanował taki chaos?
– Nic mi nie jest – powiedziała zimno.
Byłyśmy już na parkingu, więc pożegnałam się szybko z kuzynką i pobiegłam do swojej klasy. Pierwsze zajęcia odbywały się na najwyższym piętrze i była to plastyka. Nie chodziło na nie wielu uczniów, ale czasami łączono nas z innymi grupami, gdy ich nauczyciele nie mogli prowadzić zajęć. Dzisiaj było podobnie. Wbiegłam do klasy i zajęłam swoje standardowe miejsce przy oknie. Czułam się tak samo jak na korytarzu – obserwowana. To właśnie dlatego nie patrzyłam na tutaj obecnych.
Schyliłam się do leżącej na podłodze torebki i wyciągnęłam szkicownik oraz piórnik. Nie ważne, co zamierzała robić z nami pani Adrianna, bo ja miałam ochotę malować i to zamierzałam zrobić. Wyjęłam z piórnika ołówek i zaczęłam szkicować postać chłopaka. Zdążyłam zrobić tylko zarys anatomiczny, gdy do klasy weszła moja ulubiona nauczycielka z wetkniętymi za ucho kolorowymi piórami.
– Witam wszystkich serdecznie. Trenera Woźniaka nie ma, więc dzisiaj będziemy prowadzili zajęcia w większej grupie. Proszę nie lekceważyć tych zajęć, trening cierpliwości i dokładności wam się przyda...
Pani Adrianna mówiła dalej, ja jednak nie słyszałam tego co mówi, bo jedyne co do mnie dotarło to informacja o tym, że jest tutaj Aleks i prawdopodobnie Santos. Wyprostowałam się i odwróciłam powoli. Zobaczyłam jak na tyle klasy, po dwóch różnych stronach, siedzą moi chłopcy. Zobaczywszy, że na nich patrzę na chwilę się uśmiechnęli i pomachali mi, ale potem znowu się nadąsali i udali zainteresowanie słowami nauczycielki.
– Lisa, skup się na tym, co mówię – powiedziała bez wyrazu nauczycielka.
Stanęła w miejscu i podniosła lekko okulary, przyglądała się mi z niedowierzaniem.
– Wróciłaś – wyszeptała radośnie.
– Tak – przytaknęłam.
Po chwili nauczycielka otrząsnęła się z otumanienia i zwróciła się do klasy, że mamy narysować coś co jest nam bliskie, czyli dała nam wolną rękę z czego byłam zadowolona.
Nie zajęło mi dużo czasu narysowanie wysokiego chłopaka z czarnymi włosami i brodą, który stał opierając się o balkon i patrzył na miasto. Zadowolona z siebie sięgnęłam po piórnik i wyjęłam z niego mazaki-pędzelki. Starannie pomalowałam zarys miasta, jednak nie mogłam się przemóc, żeby zrobić to samo z chłopakiem. Czegoś mu brakowało. Zastanawiałam się nad tym gryząc ołówek, dopiero po dłuższej chwili zrozumiałam, co powinnam narysować.
Skrzydła.
Ledwo zaczęłam rysować, a przy moim stoliku pojawił się Aleks, który skorzystał z nieuwagi nauczycielki i mocno mnie uściskał.
– Jak mogłaś się ze mną nie pożegnać! – zarzucił mi zbulwersowany.
– Nie mogłam – westchnęłam. – Thomas mnie wywiózł.
Aleks zabrał krzesło z sąsiedniego stolika i przysunął je do mojej ławki, po czym usiadł przy niej.
– Tak bez uprzedzenia? Słyszałem od Santosa, że wyjechałaś na jakiś obóz, ale jemu nie można ufać.
– No tak, Julia powiedziała mi o waszych problemach.
Chłopak skrzywił się zniesmaczony.
 – Problemy może mieć stare małżeństwo, on jest po prostu dupkiem. Cały czas szlaja się z Alyson, nic dziwnego, że Lucas dostaje szału jak go widzi.
Przytuliłam się do kolegi, a on pogłaskał czule moje włosy.
– Dobrze, że mam ciebie. Chyba tylko ty nic przede mną nie ukrywasz.
– Też nie wierzysz w słowa Santosa?
– Nie wiem, chyba po prostu się tym nie przejmuję i tyle.
– Dlaczego? Myślałem, że ci się podoba.
– Bo tak jest, ale podczas pobytu na zadupiu z Thomasem, zdałam sobie sprawę z tego, że powinnam coś zmienić w swoim życiu.
– Co masz na myśli?
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego radośnie.
– Chcę się wyprowadzić zaraz po zdaniu tegorocznych egzaminów.
– Gdzie i dlaczego?!
– Nie chcę się tutaj uczyć, planuję przenieść się do jakiegoś większego miasta, gdzie nikt mnie nie zna.
– A ja?
– Możesz pojechać ze mną.
– Mam tutaj drużynę.
– Wiem, tak tylko rzuciłam pomysłem– odpowiedziałam trochę zawiedziona.
– Ej, słońce – przyciągnął mnie do siebie. – Zobaczymy co da się zrobić, nie puszczę cię przecież samej w świat.
– Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego może sobie wymarzyć dziewczyna.
– Cieszę się, powiem więcej, może rzeczywiście masz rację, też mam dosyć tego miasta. A zmieniając temat, czy to jest anioł? – zapytał pokazując na mój szkicownik.
– Chyba tak, nie wiem dlaczego go narysowałam.
Po zajęciach wyszłam z klasy z Aleksem u boku. Chyba zmówił się z Julią, bo podobnie jak ona nie chciał odstępować mnie nawet na krok.
– Mogę się ciebie o coś zapytać? – powiedział, gdy usiedliśmy na stołówce.
Właśnie szukałam w torebce płynu antybakteryjnego, którego oczywiście nie mogłam znaleźć. Chłopak chrząknął znacząco, więc zaprzestałam moich poszukiwać i spokojnie na niego spojrzałam.
– Czy masz zamiar komuś powiedzieć, że wyjeżdżasz?
– Nie, Julia i rodzice będą wiedzieli, ale nikt więcej. Taka wiedza nie jest im do niczego potrzebna.
– A Santos?
– Ponoć go nie lubisz – odparłam nieco za szybko.
– Próbuję tylko ciebie zrozumieć.
– Dam ci radę, nigdy nie próbuj zrozumieć kobiet.

Santos złapał mnie dopiero przed ostatnimi zajęciami. Chciał, żebym z nim porozmawiała, więc wyszłam z nim na zewnątrz. Słońce niemiłosiernie świeciło, więc musiałam zrobić ze swojej dłoni daszek, żeby móc patrzeć na chłopaka. Stał ze spuszczoną głową i w zamyśleniu kopał kamyki.
– To nie jest prawda – powiedział w końcu patrząc mi w oczy. – Zrobiłem dużo głupich rzeczy, ale nie łączy mnie nic z Alyson.
– Wiem – powiedziałam cicho.
Spojrzał na mnie zaskoczony, na co w odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
– Patrzyłam na was i to widać, że nic was nie łączy.
– To dlaczego mnie unikasz?
– Nie bierz tego do siebie, ale nie chcę się przywiązywać. Osoby na których mi zależy mają w zwyczaju uciekać.
– Lisa...
– Naprawdę Santos, ja nie żartuję, jeżeli chcesz zostać w moim życiu, to możesz być dla mnie jedynie przyjacielem.
– Nie zrobisz tego – powiedział.
Odgarnął nerwowo włosy do tyłu i patrzył na mnie błaganie zaszklonymi oczami. Chciałam coś mu powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo podszedł do mnie ujął moją twarz w swoje dłonie.
Pocałował mnie.
Całował mnie namiętnie, wiedząc, że prawdopodobnie nie będzie mógł tego już nigdy więcej powtórzyć. Kolana się pode mną ugięły. Na pomoc przyszła mi ściana budynku szkolnego o który się oparłam. Pocałunek Santosa stawał się coraz bardziej zaborczy, ale w dobrym sensie. Chciałam tego, odwzajemniałam pocałunki, a jednak z jakiegoś powodu po moich policzkach spłynęły łzy. Od razu to zauważył i odsunął się ode mnie przestraszony.
– Przepraszam – powiedział i uciekł do szkoły, zostawiając mnie z tysiącem myśli.

A