Thomas
– Gdzie mnie zabierasz? – zapytała, ale znowu nic jej nie odpowiedziałem.
To wymagało ode mnie zbyt dużego wysiłku. Mówienie podczas unoszenia jej w powietrzu było niemalże niemożliwe. Była piękna, a teraz byliśmy oddaleni od Santosa i Lucasa, którzy chcieliby mi ją zabrać. Byłem tylko ja i ona, sami w przestworzach. Idealna sceneria, szkoda tylko, że niedługo to wszystko się skończy.
Moje skrzydła nie miały specjalnego dopalacza, jak samochody w filmie Taxi i właśnie, dlatego na miejscu byliśmy po paru godzinach. Postawiłem Lisę delikatnie na dachu budynku, w którym od teraz będzie mieszkać i uśmiechnąłem się smutno zdając sobie sprawę, że dla jej własnego bezpieczeństwa nie będę mógł tutaj przychodzić.
Złapałem ją za rękę i razem zeszliśmy po schodach na piętro, gdzie znajdowało się mieszkanie mojego przyjaciela, który jako jedyny mógł mi pomóc. Lisa w jego obecności powinna być bezpieczna i nie, nie jest on Nefilim tak jak ja. Należy on do rodziny przyjaźniącej się od pokoleń z moim rodem, co prawdopodobnie wynika z pośrednich więzów krwi. Ufam mu, ale również dobrze wiem, że Adrian potrafi bardzo dobrze walczyć i niepotrzebna mu moc, żeby obronić siebie i bliskich.
Drzwi otworzyły się bezszelestnie, a w progu stanął mój przyjaciel w pomiętych ubraniach i z rozczochranymi włosami.
– Tom, mam nadzieję, że to jest naprawdę coś ważnego – przywitał mnie zaspanym głosem.
– Musisz pomóc Lisie w ukryciu się przed demonami.
Dziewczyna zesztywniała na dźwięk moich słów i wolno odwróciła się do mnie, patrząc w moje oczy z wyraźnym lękiem.
– Demonami? – powiedziała słabo i zemdlała.
Wziąłem ją na ręce i kiwając głową do Adriana, wszedłem do jego mieszkania. Wyglądało ono tak jak sobie to wyobrażałem. Wszędzie były porozrzucane jakieś rzeczy i zarówno na pierwszy jak i drugi rzut oka, nic nie miało tutaj swojego stałego miejsca. Zrzuciłem nogą opakowania po chipsach z sofy i położyłem tam Lisę, po czym wziąłem przyjaciela na stronę.
– Kim ona jest? – zapytał od razu chłopak.
– Ma wielką moc, nad którą nie potrafi panować, gdybym nie zabrał jej w porę, to demon dowiedziałby się czym ona włada, a tak tylko pomyśli, że potrafi się teleportować, jak co drugi Nefilim.
– Dobrze, ale co jest jej mocą?
Zmarszczyłem czoło i podrapałem swoją głowę. To nie było tak, że nie ufałem Adrianowi, bo w końcu właśnie powierzyłem mu coś cennego, ale nie byłem pewien wszystkich informacji, jakie wiedziałem o Lisie.
– Zamraża czas – wypaliłem w końcu.
– Niemożliwe, od wieków nikt nie potrafił tego zrobić – odparł od razu.
– Adrian, dwa razy byłem tego świadkiem.
– Zaraz, to nie działa na ciebie?
Zamyśliłem się i przypomniałem sobie wszystkie sytuacje, gdy Lisa użyła swojej mocy. Faktycznie, wszystko zastygało w bezruchu, ale mnie to pomijało.
– Może po prostu nie chciała mnie zamrozić?
– Dobrze, teraz to nieistotne, co będzie z dziewczyną? – zapytał patrząc na Lisę ze zmarszczonym czołem.
– Wymarzę jej pamięć… – zacząłem, ale Adrian od razu mi przerwał.
– Nie możesz jej tego zrobić, straci siebie – powiedział z wyrzutem.
– Tylko w taki sposób jej stróż nie wyczuje, gdzie ona jest, a przynajmniej dopóki nie będzie jej zagrażać niebezpieczeństwo.
– Czy możesz mi wytłumaczyć, od kiedy opiekunowie są źli?
– Od czasu, gdy utracili skrzydła, bo zakochali się w swojej podopiecznej.
Adrian wybuchł śmiechem i powiedział zaczepnie:
– Ty to masz zabawne życie, może następnym razem zabierzesz mnie ze sobą i zapoznasz ze znajomymi.
– Nie zrobię tego, bo zostaniesz tutaj i zaopiekujesz się Lisą – powiedziałem całkowicie poważnie.
– A język? Jesteśmy w Polsce, jak mamy udawać, że od zawsze tutaj mieszka, skoro mówi po angielsku?
– Miała dziadków pochodzących z Polski, wskutek czego płynnie mówi w tym języku.
– Dobrze, ale nadal nie jestem za wymazaniem jej pamięci.
– W takim razie tak mi przykro, że decyzja nie należy do ciebie, a teraz przepraszam, ale muszę coś zrobić.
Podszedłem do Lisy i szturchnąłem ją delikatnie. Dopiero po chwili otworzyła oczy i spojrzała na mnie zdezorientowana. Z walącym sercem dotknąłem jej policzka i wyszeptałem:
– Ufasz mi?
– Tak – odpowiedziała bez wahania.
– Dobrze, bo to, co teraz zrobię zmieni całe twoje życie.
Przyłożyłem palce do jej skroni i stopniowo zacząłem zbierać wszystkie jej wspomnienia w miejsce odległe, z którego się nie wydostaną. Zacząłem też opowiadać o jej zmyślonym życiu, wskutek czego jej mózg z moją niewielką pomocą zaczął generować nowe, fikcyjne wspomnienia. Po dwóch godzinach skończyłem, jak to żartobliwie powiedział Adrian, pranie mózgu. Lisa, a raczej Izabella spała, cicho wzdychając. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją delikatnie w czoło – to było pożegnanie, bo nie mogła mnie widywać, jeśli nie chciałem, żeby zaczęły wracać jej wspomnienia.
Walcząc sam ze sobą wybiegłem z mieszkania i zatrzymałem się dopiero w parku po drugiej stronie ulicy. Otarłem zbłąkaną łzę wierzchem dłoni i poszedłem przed siebie, musiałem załatwić tutaj jeszcze parę spraw.
A