poniedziałek, 9 listopada 2015

22. Biedronki

Lisa/Isa

Rozmowa z Thomasem była niezręczna i chyba to zauważył, bo nie miał nic przeciwko, gdy powiedziałam, że muszę podskoczyć do przyjaciółki. Nie sprzeciwił się temu, właściwie to miałam nawet wrażenie, że poczuł ulgę, bo przez ostatnie dwie godziny tylko on mówił podczas, gdy mnie pochłonęły urywki niezrozumiałych wspomnień.

Stojąc kolejny raz tego samego dnia pod dobrze znaną mi kamienicą, poczułam coś jakby przeczucie, że może jednak nie powinnam tutaj przychodzić, bo… No właśnie, dlaczego miałabym nie przyjść do swojej jedynej przyjaciółki?

– Przepraszam – usłyszałam niewyraźny męski głos.

Podniosłam głowę do góry i szybko usunęłam się z drogi mężczyźnie, który wyszedł z klatki schodowej. Był wysoki i wysportowany, a gdy przeniósł na mnie swój wzrok przypomniałam sobie, że to on towarzyszył Santosowi, jednak poznałam go już wcześniej, a przynajmniej takie wspomnienie pojawiło się w mojej głowie.


– Nie wytrzymam – załkałam i wtuliłam się w bluzę Aleksa. – Thomas mnie zostawił, tak po prostu sobie wyjechał, co ja mam zrobić?

Przyjaciel pogłaskał mnie po włosach i uśmiechnął się smutno, podsuwając jednocześnie pod mój nos kolejne czekoladki.

– Nic nie musisz robić, żyj tak jak wcześniej i pamiętaj: masz mnie.


Zamrugałam szybko oczami i spojrzałam na Aleksa, którego szok wywołany moim widokiem na chwilę zamaskował jego wcześniejsze wzburzenie. Ciekawa byłam, co go tak zdenerwowało.

– Aleks, prawda? – mężczyzna szybko przytaknął głową, a ja niepewnie zapytałam: – Może się to wydawać dziwne, że o to pytam, ale czy my się czasem nie przyjaźniliśmy?

Wcześniej stwierdziłam, że mężczyzna był zaskoczony, więc jak powinnam nazwać jego aktualny stan, skoro po tym, co przed chwilą powiedziałam jego oczy zrobiły się okrągłe jak spodki, a usta otworzyły się odrobinę za szeroko.

– Przepraszam – otrząsnął się po chwili. – Myślałem, że mnie nie pamiętasz.

– Bo ja… Sama nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje, ale teraz coś sobie przypomniałam, taki przebłysk i wydawało mi się, że... – nie dokończyłam, bo Aleks pokonał dzielącą nas odległość i mocno mnie do siebie przytulił.

– Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że mnie pamiętasz – wyszeptał prosto w moje włosy.


Niki

Robiłam właśnie ciepłą herbatkę Santosowi, podczas gdy on za wszelką cenę próbował wydobyć ze mnie jakieś informacje na temat Izabeli, która jak się okazało tak naprawdę była jego Lisą. I z tym miałam problem nie do przełknięcia, bo pomimo mojej wielkiej wiary w miłość nie chciałam mu w niczym pomagać, bo jakby nie było, nie należał on do aniołków.

No właśnie… Pisałam do jego matki, ale nie odpisała mi, co ukryłam przed Santosem. Musiałam sama sobie poradzić z tą dziwną sytuacją, ale przecież byłam na to przygotowana, więc nie powinnam narzekać.

Pochyliłam się niezadowolona nad blatem i wzdychając przeciągle, wyjęłam z kieszeni aksamitny woreczek, którego część zawartości wylądowała w kubku z herbatą. Musiałam pozbyć się wszystkich sentymentów w kontaktach z Santosem, bo tak naprawdę nie wiedziałam czy jest dobry. Czarno-białe skrzydła? Nigdy o czymś takim nie słyszałam i to tylko jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że powinnam uważać.

– Poznaliśmy się na korytarzu szkolnym – zaczął opowiadać Santos, gdy znowu pojawiłam się w salonie.

Usiadłam na fotelu i ze skulonymi nogami wolno sączyłam gorącą czekoladę. Mój braciszek wyglądał dosyć przystojnie zważywszy na to, jakim był brzydkim dzieckiem. A przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, ale może myślę o nim w ten sposób tylko dlatego, że każdy mały chłopiec jest irytujący i dziwny, a właśnie wtedy widziałam go po raz ostatni.

– Cóż, tak zaczyna się każda irytująco-banalna powieść dla znudzonych nastolatków.

– Od kiedy jesteś taka ironiczna? – zapytał mrużąc przy tym oczy.

– Nie jestem ironiczna, zazwyczaj jestem miła.

– A więc to ja tak na ciebie działam… – zamyślił się i uśmiechnął się szeroko, gdy chciałam zaprotestować. – Nie, nie tłumacz się, jestem świadomy tego jak działam na niektórych ludzi. Sama wiesz, lata praktyki mogą zdziałać cuda.

Tak, zdecydowanie nadal widzę w nim tamtego małego chłopca sprzed lat.

– A jeśli chodzi o tego chłopaka, który przed chwilą tutaj wpadł i wybiegł, gdy tylko mnie zobaczył…

– To jest Aleks – przerwał mi. – Najlepszy przyjaciel Lisy, pomagał mi w odnalezieniu jej.

– Dobrze, ale dlaczego wpadł do mojego mieszkania jak do siebie, a potem uciekł jak złodziej? – zapytałam mimowolnie rozglądając się po pokoju.

Santos wybuchł śmiechem, a ja zirytowana wstałam i zaczęłam krążyć po mieszkaniu, próbując zrozumieć w co takiego się wplątał ten nieszczęsny chłopak i co powinnam zrobić z Isą.

– On nie jest złodziejem – zapewnił mnie, a ja tylko przewróciłam oczami i zaczęłam iść w stronę okna. To właśnie przez nie zobaczyłam jak Lisa żegna się z Aleksem i wchodzi do mojego bloku.

W mgnieniu oka odwróciłam się w stronę Santosa i dobrze zdając sobie sprawę z tego ile czasu zajmie mojej przyjaciółce dotarcie do drzwi, doskoczyłam do brata i z siłą o jaką siebie nie podejrzewałam, zaciągnęłam go do garderoby.

– Siedź tutaj cicho, przyszła Isa – warknęłam, pozbywając się jego przemądrzałego uśmieszku.

– Ale tutaj?! – zaprotestował pokazując mi porozrzucane na podłodze ciuchy i fragmenty bielizny.

Wzruszyłam tylko ramionami i zatrzasnęłam mu przed nosem drzwi, uprzednio mówiąc:

– Możesz to posprzątać, tylko proszę cię, bądź cicho.

Rozległ się nieprzyjemny głos dzwonka, więc podbiegłam do drzwi, w których stała Isa. Wyglądała jednak inaczej, wydawała się być delikatniejsza i trochę przestraszona, chociaż uśmiech na jej ustach miał pewnie zmylić niewprawionego obserwatora.

– Możemy porozmawiać?

– Tak – rozejrzałam się szybko po mieszkaniu i roztargniona chwyciłam pierwszą z brzegu kurtkę. – Może pójdziemy na kawę?

– Nie – odpowiedziała pewnie. – Nie chcę rozmawiać o tym przy ludziach.

To znalazłaś sobie idealne miejsce – pomyślałam, mając na uwadze przysłuchującego się rozmowie Santosowi, który zapewne cieszy się, że jednak nie zdołał uciec z krainy brudnych ciuchów.

– Jesteś pewna? Nie posprzątałam mieszkania, te pyłki i obłoki kurzu na pewno nie będą zbyt przyjemne.

– Dobrze się czujesz? – zapytała zatroskana, dotykając jednocześnie mojego czoła swoją zimną dłonią.

– Tak, wejdź.

Lisa usiadła na kanapie, a ja ukradkiem przymknęłam drzwi garderoby, z której próbował uciec Santos. Wróciłam zrezygnowana na fotel i z nadzieją spojrzałam na Isę, licząc na to, że nie zajmie to dużo czasu, bo pewien dzieciak nie wytrzyma i w końcu jak ostatni idiota, wybiegnie z szafy.

– Mam problem – szepnęła. Miała opuszczoną głowę i przyglądała się uważnie swoim dłoniom – Widzę różne rzeczy, których wcześniej nie pamiętałam. Nie rozumiem, co się ze mną dzieje, bo jak mogłam zapomnieć tak ważnych dla mnie osób jak Thomas i Aleks? Nie wiem, naprawdę nie wiem, jakim cudem przetrwałam tutaj bez wsparcia Aleksa. Wyobrażasz sobie, że zawsze mnie niańczył, troszczył się o mnie jak o młodszą siostrę? Jestem okropna.

Schowała twarz w dłoniach i zaczęła cicho chlipać. Podeszłam do kanapy i przytuliłam mocno swoją przyjaciółkę. Wiedziałam, że nie mogę powiedzieć jej prawdy, to byłoby zbyt niebezpieczne, tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że to właśnie Tom odebrał jej wspomnienia.

– Będzie dobrze – powiedziałam i właśnie wtedy usłyszałyśmy przerażający huk.

Santos z impetem wypadł z garderoby i próbując strzepnąć coś z siebie, przeklinał niemiłosiernie. Izabela była tak bardzo zaskoczona, że w pierwszej chwili nawet mi się nie wyrwała, tylko tępo wpatrywała się w chłopaka.

– Cholera jasna, co ty za świństwo trzymasz w tej przeklętej szafie?! Czyś ty do reszty zgłupiała?!

Ojć! Chyba znalazł moją małą hodowlę biedronek.

– Typowy facet, boisz się najmniej groźnych istotek na świecie – mówię urażona.

– Insekty – warknął nadal próbując pozbyć się intruzów z rąk.

– Co się tutaj dzieje? – zapytała Isa.

Przyjaciółka spojrzała na mnie zawiedzionym spojrzeniem i nie zwracając większej uwagi na chłopaka, wyszła z mojego mieszkania.

Nie goniłam jej, bo po co skoro i tak w tej chwili mnie nie posłucha. Należałam raczej do osób, które wolą przeczekać najgorszy moment i dopiero później zaczynają działać. Teraz musiałam zająć się też kimś innym, głupkiem który sam sobie zaszkodził.

– Zadowolony? – pytam kładąc ręce na biodra.

– Pamięta Aleksa, Toma, ale nie mnie… I jeszcze te cholerne biedronki. Nie, cholera naprawdę nie jestem zadowolony!

A


2 komentarze:

  1. Haha Santos tutaj były śmieszny, szczególnie na końcu :) Ja również jestem bardzo ciekawa czemu Lisa nie przypomniała sobie ani Lucasa, ani Santosa. Lucas nie był jej drogi, ale Santos bardzo, także trochę mnie to dziwi.
    Niki wydaje się być bardzo sympatyczną postacią.
    Fajnie, że Lisie przypomniał się Aleks, jest dla niej jak brat, więc będzie miała w nim chociaż jakieś wsparcie :)
    Pozdrawiam

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też lubię Niki, chociaż muszę się pilnować, żeby nie zacząć nadawać jej cech Alice z drugiego opowiadania, bo chyba zaczynam mieć predyspozycje do mieszania cech bohaterów :)

      Usuń