niedziela, 31 stycznia 2016

34. Niezapominajki




Niezapominajki mają taką jedną, małą właściwość o której mało kto wie. Noszone przy sercu nie pozwalają zapomnieć o miłości. A moją miłością, co do czego nie miałam wątpliwości, był Santos. To właśnie on był powodem dreszczy na moim ciele, gdy poczułam dotyk Lucasa. Drżałam, bo nie chciałam, żeby był tak blisko mnie.

Z nie do końca znanego mi powodu, żadne słowo wypowiedziane z ust złotowłosego anioła nie zostawało w moim umyśle na dłużej. Całą swoją osobą czułam, że nie powinnam mu ufać, wręcz odrzucała mnie myśl, że mogłabym spędzić z nim więcej czasu niż to konieczne.

– Czy… – zająknęłam się, próbując wymyślić dobrą wymówkę. – Chcesz się czegoś napić? Bo ja tak. Idę po wodę. Zaczekaj tutaj – powiedziałam chaotycznie i niemalże wybiegłam z pomieszczenia.

Zamknięte drzwi nie uspokoiły mnie, bo i tak czułam obecność anioła. Był zdecydowanie za blisko…

Zbiegłam po schodach, prawie się przewracając i z zadyszką wparowałam do kuchni. Za pierwszym razem trafiłam, brawa dla mnie. A tak na serio, to bardziej ustawiłoby mnie pomieszczenie w którym Thomas schował jakieś moje rzeczy.

Zaraz, chwileczkę…

Thomas!

Jak oszalała zaczęłam biegać po wszystkich pokojach na parterze, mając nadzieję, że znajdę go i to szybko, bo zaczynałam się martwić o to, co będzie z moim jakże szacownym zdrowiem psychicznym, jeśli pozostanę dłużej narażona na wpływ mojego aniołka.

– Czegoś szukasz? – Po pokoju rozległ się dobrze znany mi głos.

Odwróciłam się i rzuciłam na przyjaciela, uwiesiłam się na jego szyi i z ukojeniem wdychałam jego zapach.

– Nigdy tak się nie cieszyłam, że cię widzę – szepnęłam w jego ramię. – Powiedz mi co się naprawdę stało, gdy straciłam świadomość.

– Sama zobacz – powiedział tajemniczo i przyłożył dwa palce do mojego czoła.

Zostałam wciągnięta w coś, co przypominało sen. Byłam uwięziona we wspomnieniach, które nie należały do mnie.

Lisa wiła się na podłodze, a ja nie mogłem jej pomóc, bo musiała przejść przez to sama. Światło gwiazd oświetlało oszklone poddasze, a ona nie wyglądała jak anioł, tylko jak jedna z gwiazd pod którymi leżała.

Była piękna.

Zaczęły jej rosnąć skrzydła, a z nieba z każdą chwilą coraz bardziej prószył śnieg, chociaż nie zaczęła się jeszcze jesień. W świecie w którym żyłem śnieg o tej porze roku nie oznaczał załamania pogodowego, to było tylko potwierdzenie, że anioły ją zaakceptowały.

Mój uśmiech, który wywołała ta sytuacja, przerwało trzaśnięcie drzwi. Momentalnie podniosłem się i stanąłem przygotowany na najgorsze. Przede mną stał Lucas, nieposkromiony cherubin, anioł stróż Lisy i mój wróg.

– Naprawdę myślałeś, że was nie odnajdę.

– Pomyślmy – przeciągnąłem leniwie cały wyraz. – Tak, tak właśnie myślałem, a odnalezienie nas zajęło ci naprawdę zaskakująco dużo czasu.

– Nie wierzę, że Gabriel naprawdę trzyma twoją stronę… Ukrył was przede mną! – wybuchł rozwścieczony, łamiąc wszystkie zasady. Anioł powinien być dobry, pokorny i litościwy, a nie wybuchowy i pamiętliwy.

– I dobrze zrobił, bo jak sam widzisz, Lisa bez twojej pomocy przeszła właśnie przemianę.

Miałem rację, bo chociaż dziewczyna leżała teraz bezwładnie na podłodze, to nic jej nie było. Przemieniła się, wybrała, jest teraz anielskim Nefilim.

– Dobrze jej bez ciebie.

– Pozwól, że ja to ocenię – odpowiedział rozgniewany i podszedł do Lisy.

Zostawiłem ich samych. Teraz, gdy się przemieniła ich więź została zerwana na zawsze. To był koniec anielskiego prześladowcy.


Ocknęłam się wyrwana z jego wspomnień. Spojrzałam w oczy przyjaciela i bez zastanowienia chwyciłam go za rękę.

– Musimy stąd uciekać, on tam nadal jest…

– Nie, kochana. Teraz musisz zrobić coś innego, posłuchać jak możesz wypełnić swoje pierwsze zadanie.

W taki oto sposób dowiedziałam się z kim spiskował Thomas i jak miałam udowodnić moją wierność. W tamtym momencie poznałam swoją przyszłość i wiedziałam, że nie mogę jej zmienić. Moje życie już nie należało do mnie i musiałam to zaakceptować.


– Jak się czujesz? – zapytał się Thomas, gdy znaleźliśmy się w samochodzie.

A jak miałam się czuć? Przed paroma minutami obezwładniliśmy anioła przy pomocy czegoś, co Thomas dostał od innego anioła. Czy to w ogóle miało sens? Przecież anioły są dobre, więc dlaczego musimy uciekać przed jednym z nich?

– Bywało lepiej – odpowiadam krótko i odwracam się w stronę bocznej szyby. Nie mam ochoty z nim rozmawiać.

Jeszcze tylko kilkanaście kilometrów, muszę wytrzymać, a wtedy wejdę do swojego mieszkania schowam się pod kołdrą i… kto wie? Może świat o mnie zapomni.

– Teraz wszystko się zmieni, nie możesz mieć czasu nawet na złapanie oddechu, bo zegar tyka, a ty musisz wykonać zadanie. Na tym to polega, zaraz po powrocie musisz zrobić to o czym ci powiedziałem.

– Odpuść, dobrze? – mówię znudzona słuchaniem ciągle tego samego z ust przyjaciela.

– Chcę, żeby wszystko się udało…

– To nie ty musisz oszukiwać i igrać z rozwścieczonym aniołem.

– Jeszcze nie jest rozwścieczony, po takiej dawce anielskiego pyłu, pośpi sobie jeszcze przez dwa dni.

Zwał jak zwał. Lucas mnie ukatrupi jak w końcu dowie się prawdy, ale nie tylko on będzie wściekły…

Podróż zleciała mi nadzwyczaj szybko, bo zasnęłam, zmęczona po przemianie. Obudził mnie dopiero zmęczony głos Toma.

– Jesteśmy na miejscu.

Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na kamienice przede mną. Zdałam sobie sprawę, że jeszcze nie jestem gotowa, żeby tam wejść.

– Zawieź mnie do hotelu.

– Nie mogłaś mi tego powiedzieć zanim wepchałem się w te przeklęte korki?!

– Po prostu mnie tam zawieź. – Spojrzałam na zmęczoną twarz przyjaciela i ciszej, dodałam: – proszę.

Thomas szybko wyjechał z parkingu i wjechał na drogę, która była zakorkowana. Wiedziałam, że był zły, ale na wypadek gdybym tego nie zauważyła, postanowił zacząć mówić do siebie pod nosem:

– Jest gorsza niż w szkole. Zrób to, zrób tamto. Nie odzywaj się i najlepiej zniknij. O tak! Wtedy byłoby dla niej najlepiej, bo przecież to twoja wina głupcze, że anioły zrobiły sobie z ciebie posłańca. O tak, niedobry Thomas, niedobry…

Po wysłuchaniu całej tej litanii, w końcu dojechaliśmy na miejsce. Z daleka zobaczyłam recepcjonistę stojącego pod budynkiem i uśmiechającego się ironicznie na widok mojej ewakuacji z samochodu Toma. Naprawdę, wyskoczyłam stamtąd jakby się paliło.

– Co ci takiego zrobił, że tak pędzisz do pracy na nieswoją zmianę? – zapytał rozbawiony Damian.

– Ty lepiej zajmij się sobą i swoim życiem. Wiesz, że Niki spotyka się z Aleksem?

– Z kim? – zapytał, upuszczając papierosa na swojego buta.

– No właśnie, więc nie oceniaj tego, co ja robię – odpowiedziałam szorstko i weszłam do budynku.

Miałam szczęście, bo w holu stał Paweł. Od razu do niego podeszłam i położyłam dłoń na jego ramieniu.

W myślach już pojawiły mi się słowa: zwalniam się. Moje usta już otworzyły się, żeby to powiedzieć, gdy zza mojego szefa wyłonił się nie kto inny jak Lucas.

– O! Isabela. – Paweł ucieszył się na mój widok. – Poznaj Lucasa, będzie twoim zmiennikiem, ale przez parę dni potowarzyszy ci podczas twojej zmiany.

Niemożliwe. On miał spać. Spać i nie wchodzić mi w drogę.
A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz