czwartek, 14 stycznia 2016

32. Pamięć


Pamiętałam… Mój umysł zapełnił się obrazami przedstawiającymi mnie, ale w taki sposób, jakbym była gdzieś z boku i przyglądała się temu wszystkiemu. Widziałam jak zakładam włosy za ucho i uśmiecham się, gdy z radiowęzła zaczyna płynąć moja ulubiona piosenka. Zbliżam się do Aleksa i żartobliwie szturcham go biodrami w tanecznym ruchu.

Chwilę później widzę oczy ciemne niczym noc i wiem, że jestem zgubiona. Jestem zgubiona, bo mam świadomość, że nigdy nie uwolnię się od tego uczucia, które kiełkuje gdzieś na dnie mojego serca. To wszystko przez niego…

Santos.

Dlaczego mój oddech wciąż jest przyśpieszony? Dlaczego nagle uciekam przed nim wzrokiem? Dlaczego nie chcę, żeby mnie dotknął, skoro… Skoro tak naprawdę moja skóra płonie z tęsknoty. Spalam się, bo jestem za daleko, a przecież nie musi tak być. Wystarczy, że powiem…

Nie mogę, nie potrafię tego zrobić.

– Gdzie jest Aleks? – cedzę przez zęby patrząc na moje skrzyżowane nogi.

– Isa, ja nie wiem… – zaczyna mówić Santos, ale przestaję go słuchać. Kładę się na plecy i mocno zaciskam powieki.

– Ma tutaj przyjść. Natychmiast! I niech nawet nie myśli, żeby informować o tym Nikolę, to nie jej sprawa.

– Dobrze – odpowiada niepewnie.

Po chwili słyszę odgłos zamykanych drzwi i w końcu mogę odetchnąć swobodnie. Kto by pomyślał, że obecność osoby, którą się kocha z wzajemnością, może być taka trudna.

„Po prostu oddychaj, nabierz powietrze i po chwili je wypuść, tak po prostu” – mówię sobie, ale ból nie mija.

Siadam na łóżku i zdejmuję koszulkę tylko po to, żeby zobaczyć to co sprawia mi ból. Wzdłuż kręgosłupa pojawiła mi się podłużna blizna. Blizna z której wyrosną skrzydła, a będzie to bolało tak jak ząbkowanie, albo nawet gorzej.

Biorę urywany oddech i wierzchem dłoni przecieram swoje mokre czoło. Będzie gorzej, o wiele gorzej, a ja za żadne skarby nie mogę pozwolić, żeby ktokolwiek to zobaczył i nie dlatego, że nikt nie wie kim jestem. Muszę to ukryć, bo czuję, że to jest jedyne wyjście. Bardzo dobrze pamiętam co moja moc zrobiła w Guardian City i za nic w świecie nie chcę żeby to się powtórzyło.

– Isa? – pytający głos Aleksa rozległ się w pustym pokoju. Odwróciłam się do niego zapominając, że jestem jedynie w staniku i szortach.

– Lisa jak już – rzuciłam i spojrzałam na niego gniewnie spod przymrużonych powiek.

Aleks zamknął szybko drzwi i schował ręce w kieszeniach. Zgarbił się lekko i spojrzał na swoje stopy, a po chwili zaczął się kiwać.

– Masz jakąś nerwicę?! Spójrz na mnie i porozmawiajmy jak dorośli!

Podniósł głowę i uśmiechnął się bezczelnie, patrząc mi prosto w oczy.

– To może ubierzesz się, panno dorosła?

Sięgnęłam po zmiętą koszulkę i naciągnęłam ją na siebie.

– Już lepiej?

– Bywało, że wyglądałaś lepiej, ale tak, przeżyję to jakoś.

– To dobrze, a teraz gadaj co się stało po tym jak Thomas zabrał mnie ze szkoły.

Długa, wręcz niekończąca się opowieść wyszła z ust mojego przyjaciela, a ja zaczynałam żałować, że sama go zachęciłam do tego niekończącego się monologu.

Wszystko czego się dowiedziałam, to dokładne sprawozdanie ze zwiedzania świata przez Santosa i Aleksa, oczywiście mój kochany przyjaciel wspomniał mi parokrotnie jak bardzo załamany był jego towarzysz. Tak, powiedział mi o tym, a wcale o to nie prosiłam.

– A co z innymi?

– Myślisz o Lucasie?

O kim? Czy to możliwe, że nie wszystko sobie przypomniałam?

– Myślałam o Thomasie i ojcu Santosa…

– Nic o nich nie wiedzieliśmy, chociaż przez dłuższy czas próbowaliśmy nieudolnie dotrzeć do Toma. Naprawdę, nie mam pojęcia jakim cudem zapadł się pod ziemię, nikt nie wiedział gdzie jest. Z tobą było podobnie…

Tak, zniknęłam na dosyć długo, ale przecież nie była to moja wina, a przez całą naszą rozmowę odczuwałam nieprzyjemne wrażenie, że ma do mnie jakiś żal.

– O czym myślisz, Liss? – zapytał po długiej chwili ciszy.

O czym myślę? O tym ile lat straciłam przez moją moc. I nie, nie obwiniam Thomasa za to, że zabrał mi wspomnienia, rozumiem go. To był jedyny sposób, żebym była bezpieczna.

– Co będzie z Santosem?

Nie wiem, naprawdę nie wiem, muszę to wszystko przemyśleć. Bez wątpienia Santos jest dla mnie ważny, ale w tej chwili jego obecność jest dla mnie zbyt intensywna, wszystko zaczyna do mnie wracać i nie wiem czy potrafię sobie z tym poradzić.

– Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!

Tylko jak powinnam się za to zabrać, przecież nie wyjdę przez okno, żeby go ominąć. A może…

Podchodzę do okna i wyglądam przez nie. Od razu przechodzi mi chęć na zabawę w Kobietę-Kota. Odwracam się w stronę purpurowego Aleksa i od razu podejmuję decyzję. Wyjmuję z szafy strój do biegania i ignorując całą męską populację przebywającą w moim mieszkaniu, wychodzę. Naciągam kaptur na głowę, a w duchu cieszę się, że nie ma upału i nie jestem narażona na to, że rosnące skrzydła przebiją się przez materiał mojej cienkiej bluzki.

Pod blokiem stał Thomas, nie wiem jak to się stało, ale czekał na mnie, bo moje pojawienie się wcale go nie zaskoczyło. Wydawał się być nawet zniecierpliwiony, kiedy złapał mnie mocno za przedramię i pociągnął do jednego z samochodów stojących przy krawężniku.

– Co ty robisz? – pytam, gdy siedzę już na siedzeniu pasażera.

Tom, bez słowa zatrzaskuje drzwi i zapina pasy. Zapala silnik, ogląda się przez ramię i rusza, dopiero wtedy jego ciało się rozluźnia i lekko drżącym głosem, odpowiada:

– Zawożę cię do jedynego miejsca w którym będziesz mogła się ten… – Nerwowo gestykuluje prawą ręką, szukając odpowiedniego słowa. – Przemienić.

– Przemienić?

– Tak. Wyrosną ci skrzydła i dokonasz wyboru. No powiedzmy, tak zazwyczaj się dzieje, ale Santos do dnia dzisiejszego nie dokończył transformacji. Z tobą jednak nie powinno być problemów – mówi chaotycznie.

– Thomas?

– Tak?

Patrzy na mnie i odchrząkuje. Znam go tyle lat, a chyba po raz pierwszy widzę go tak bardzo zdenerwowanego.

– Co takiego może się dzisiaj stać?

– No cóż. Masz naprawdę potężną moc i możesz… – Bierze głęboki oddech. – Może ci się coś stać.

– Aha…

Nie wiedziałam co mogę więcej powiedzieć, brakowało mi słów. Nie miałam wpływu na to co się stanie, dlatego mając na uwadze swoją niepewną przyszłość, wyjęłam komórkę i wybrałam rozmowę z Santosem. Szybko wystukałam krótką wiadomość i ją wysłałam. Na sam koniec wyciszyłam komórkę, oparłam głowę na zagłówku i przygryzłam wargi, zaciskając jednocześnie oczy po to, żeby nie uronić ani jednej łzy.

Moja wiadomość brzmiała: Przepraszam, kocham Cię.

A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz