poniedziałek, 19 października 2015

18. Nieznajomy



Lisa / Isa POV

Załatwianie spraw Pawła na poczcie zajęło mi więcej czasu niż się tego spodziewałam, bo jak przekazała mi miła pani w podeszłym wieku, jego paczka nawet nie doszła do naszego oddziału, więc z tego miejsca nic nie mogli dla niego z robić. Oczywiście jednak musiałam odczekać swoje żeby się tego dowiedzieć, a potem jeszcze musiałam udać się do innego okienka, gdzie zgłosiłam numery zaginionej paczki i wszystkie dane, jakie podał mi Paweł. Dlatego więc, gdy wyszłam z wielkiego gmachu poczty, odetchnęłam z ulgą i postanowiłam wrócić do hotelu dłuższą drogą, która prowadziła przez rynek.
Pośród wielu ludzi zauważyłam nastolatka tworzącego ku uciesze dzieci, wielkie bańki mydlane. Ta pozornie zwykła czynność sprawiła, że dookoła zrobiło się od razu piękniej. W powietrzu pękały kolejne bańki, a niektóre, dopiero stworzone mieniły się w świetle słonecznym, milionem różnych barw. Zachwycona tym widokiem zaczęłam bezwiednie iść w stronę nastolatka, jednak po drodze potknęłam się o własne nogi, już widziałam nawet przed oczami kocie łby chodnika, jednak nie upadłam. Obce dłonie złapały mnie mocno w pasie i nie pozwoliły upaść. Zaskoczona i trochę zdezorientowana znieruchomiałam i niczym widz, przyglądałam się jak obcy mi mężczyzna stawia mnie na ziemi i wciąż obejmując mnie jedną ręką, podnosi palcem moją brodę do góry i uważnie ogląda każdy milimetr mojej twarzy. Na samym końcu zatrzymuje się na oczach i patrzy w nie z emocjami, których nie potrafiłabym opisać. Mrugam szybko oczami i przyglądam się mężczyźnie, który uchronił mnie od upadku, jego oczy są ciemne niczym czarna dziura, pochłaniająca z otoczenia całe światło. Niezaprzeczalnie jest przystojny, szczególnie gdy stoi przede mną w luźnych jeansach skompletowanych ze zwyczajną, ciemną koszulką. Ach, i ta czarna jak noc broda, tak bardzo mi się spodobała.
– Dziękuję – mówię odzyskując częściową świadomość. – Nie chciałabym wrócić do pracy poobijana.
Na moje słowa nieznajomy zareagował momentalnie, z jego twarzy zniknął lekki uśmiech, a pojawiło się dziwne napięcie, przez co poczułam się niezręcznie i chciałam wyplątać się z jego objęć, on jednak mnie nie puszczał, tylko trwał nieruchomo, wpatrzony we mnie.
– Nazywam się Santos.
Nieznajomy po raz pierwszy odezwał się do mnie, a jego głos przyprawił mnie o zawrót głowy, miał delikatnie zachrypły głos, co tylko dodawało mu męskości. Naprawdę dziwiłam się, jakim cudem nie zemdlałam wpatrując się tak w niego. Nie znałam tego mężczyzny, ale już po pierwszym spotkaniu byłam przekonana, że powinni ostrzegać wszystkie kobiety przed spotkaniem z nim, bo był zdecydowanie za bardzo pociągający, a przynajmniej jak dla mnie.
– A ja jestem Izabella – mówię, a on na chwilę rozluźnia swój uścisk.
– Miło mi ciebie poznać.
Zza pleców Santosa wyłania się szatyn o niezadowolonym wyrazie twarzy. Nie widzi nas, bo patrzy w ekran telefonu, jednak z jakiegoś powodu wiem, że idzie on prosto do mojego nieznajomego towarzysza. Widząc moje błądzące spojrzenie, Santos odwraca się i uśmiecha szeroko, po czym krzyczy do drugiego mężczyzny.
– Chodź chłopie, musisz kogoś poznać!
Szatyn podskakuje na dźwięk głosu Santosa i niezadowolony podnosi wzrok, jednak gdy jego spojrzenie pada na mnie, nieruchomieje. Zamiera i otwiera usta w równiusieńkie „O”.
– Cześć, jestem Izabella, ale możecie mówić do mnie Isa – mówię, machając przyjaźnie do mężczyzny.
Mój głos jest cichy i niepewny, jednak nikt chyba nie zwrócił na to uwagi. Nieznajomy najpierw spojrzał zdezorientowany na Santosa, a później podbiegł do nas i odrywając mnie od swojego kolegi, mocno mnie przytulił.
– To naprawdę ty – szepnął, a ja poczułam na ciele nieprzyjemne ciarki.
– Chyba mnie z kimś pomyliłeś.
Zmieszana odsuwam się od nieznajomego, on jednak robi krok w moją stronę.
– Masz na imię Lisa, jesteś moją przyjaciółką. Musisz mnie pamiętać. To ja, Aleks.
– Nie znam ciebie – mówię i szybkim krokiem zaczynam iść w przeciwną stronę.
Po dłuższej chwili, gdy myślę, że jestem już bezpieczna, dogania mnie Santos. Zaczyna biec przede mną tyłem, uśmiechając się przy tym z taką szczerością, że nie wytrzymuję i odwzajemniam jego uśmiech.
– Przepraszam za niego, po prostu od dawna nie mógł porozmawiać z naszą przyjaciółką, a ty jesteś do niej podobna.
– Zdarza się – odpowiadam zdając sobie sprawę, że cały czas rozmawiamy po angielsku.
Zaintrygowana przystaję i wpatruję się w mężczyznę, który przestał się już uśmiechać. Zawsze z przyjemnością rozmawiałam po angielsku, nie wiedzieć czemu ten język był i nadal jest dla mnie bardziej naturalny niż polski. Ba, ja nawet myślę po angielsku i pewnie, dlatego nie zauważyłam, gdy przerzuciłam się na ten język.
– Mówisz po angielsku – mówię, a mężczyzna rzuca mi ironiczny uśmiech.
– Ty też.
– Tak, ale… Dobrze, nieważne po prostu chyba nadal jestem osłabiona i gadam głupoty – mówię uśmiechając się przepraszająco. On jednak nie nabiera się na to i śmiertelnie poważny, łapie mnie za rękę i kciukiem delikatnie pociera moją skórę.
– Co się dzieje?
– Nic, po prostu jestem zmęczona.
– Więc idź spać.
– Gdyby to było takie proste – mówię rozbawiona i wybucham śmiechem na myśl o katorgach, jakie ostatnio przechodzę.
Chłopak jednak nie wydaje się być rozbawiony, bo przyciąga mnie do siebie i przytula. Mózg podpowiada mi, że powinnam od niego odejść, bo dopiero go poznałam, moje ciało ma jednak inne zdanie. Bliskość Santosa rozluźnia mnie i sprawia, że mimowolnie przymykam oczy, oczarowana zapachem, jaki wokół siebie roztacza.
– Czy ty mnie wąchasz? – pyta po dłuższej chwili.
– Nie – odpowiadam szybko, a jego klatka piersiowa zaczyna się spazmatycznie unosić przy akompaniamencie jego śmiechu.
– Akurat, wyraźnie słyszałem jak pociągasz nosem.
– Mam katar!
– Jest lato i jakieś trzydzieści stopni.
– Może mam alergię?
– Mnie się pytasz? – odpowiada rozbawiony, a ja mimowolnie marszczę nos, co nie uchodzi uwadze Santosa, który mnie przytula i cicho szepcze do ucha.
– Nie przejmuj się tak tym i daj mi swój numer, bo nie wybaczę sobie, jeśli mi uciekniesz.
Unoszę do góry wzrok i przyglądam się jego ciemnym oczom, które wyglądają tak, jakby w tym jednym aspekcie nie akceptowały sprzeciwu. Jednak jest w nich też coś takiego… Jakaś dziecięca radość, która rozświetla jego spojrzenie, gdy tak teraz na mnie patrzy.
– Widzę, że jednak muszę cię do tego przekonać.
Santos nie daje mi czasu na odpowiedź, tylko od razu wpija się w moje usta. Czuję w brzuchu przyjemny skurcz i uśmiechając się, odwzajemniam jego pocałunek.

Santos POV

Nadal nie mogłem uwierzyć, że to właśnie ją spotkałem i to przez zwykły przypadek. Szukaliśmy ją z Aleksem przez trzy lata, a odnalazł ją zbieg okoliczności. I pomyśleć, że gdybym nie musiał czekać znudzony na guzdrzącego się w kawiarni Aleksa, to mógłbym się z nią minąć, tak po prostu.
– Nie rozumiem, dlaczego nas nie pamięta? – pyta rozżalony Aleks.
Sam się zastanawiałem nad tym, dlaczego nas nie poznała, jednak podejrzewam, że mogło to mieć związek z Thomasem i jego nieznanymi mocami. Nie było też mowy o pomyłce, bo od pierwszej chwili, gdy zobaczyłem jej twarz, wiedziałem, że to moja Lisa. Przez te lata rozłąki stała się piękną kobietą i podkreśla to nawet zmiana fryzury, która jest teraz znacznie krótsza niż kiedyś, ale kto z nas się nie zmienił przez ten czas? Choćby taki Aleks, odkąd wyruszył ze mną na poszukiwania Lisy, przybrał na masie i przestał być chłopcem. Do dziś pamiętam, z jakim zacięciem zapewnił mnie o swojej pomocy, gdy wyjawiłem mu, co się naprawdę stało. Nie opuścił mnie aż do dnia dzisiejszego, pomimo, że nieraz musiałem mu zaleźć za skórę, bo chcąc nie chcąc przez ostatnie trzy lata nie miałem humoru, albo jak to nazywał żartobliwie mój przyjaciel, miałem wiecznego PMS-a.
– To teraz nie ma znaczenia, muszę się do niej zbliżyć.
– A ja? Nie zapominaj o innych ludziach, Romeo.
– Ciebie – mówię mocno akcentując każdą z liter. – To ona ma za wariata, daj jej czas na zapomnienie o niedźwiedzim uścisku, jakim ją uraczyłeś.
– Jak zwykle przesadzasz – mruknął pod nosem i poszedł do atrapy kuchni w naszym lokum.
Pokręciłem głową niezadowolony zachowaniem przyjaciela i położyłem się na łóżku, podpierając głowę na swoich skrzyżowanych rękach. Zamknąłem oczy, a przed nimi od razu pojawiła się jej twarz. Pierwszy raz od dawna mogłem wyobrazić sobie jej aktualny wygląd i bez żadnej wątpliwości mogłem stwierdzić, że jest piękna, chociaż kochałbym ją i bez tego.

A

2 komentarze:

  1. A już myślałam, że to Lucas pomógł Lisie :) No cóż, na razie musi mi wystarczyć Santos, choć przyznam, że w tym rozdziale podobało mi się jego zachowanie. Czekał na bohaterkę tak długo czasu, a dalej mocno ją kocha. To całkiem urocze :)
    Mały błąd do poprawienia:
    nic nie mogli dla niego z robić
    zrobić
    Ciekawa jestem tego, kiedy Lisa przypomni sobie swoje poprzednie życie. Oczekuję również z niecierpliwością spotkania Lisy i Lucasa, dziwię się, że jej opiekun jeszcze jej nie znalazł :( Bo przecież musiał ją szukać...
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucas dojdzie trochę później, ale jeszcze nie zaplanowałam kiedy i w jakich okolicznościach :) Błąd poprawię jak będę zalogowana na drugim koncie, skąd publikuję tego bloga :D

      Usuń