piątek, 1 maja 2015

8. Podróż

Od dwóch godzin jechałam nieprzerwanie samochodem z wyjątkowo małomównym Thomasem za kierownicą. Oparłam buty o schowek i ignorując wymowne spojrzenia Toma, zaczęłam podśpiewywać pod nosem, przyglądając się przy tym moim cudnym, nowym botkom.
- Długo jeszcze? - jęknęłam, gdy nie udało mi się wyprowadzić chłopaka swoim zachowaniem z równowagi.
- Poczekaj, a się przekonasz - powiedział zaciskając nerwowo dłonie na kierownicy.
- Tommy nie zachowuj się w ten sposób! Nie wiem kim jest twój szef, ale nie podoba mi się wizja, że ktoś mnie niańczy, nie mam pięciu lat.
- Chyba nie muszę ci tłumaczyć, co potrafisz zrobić - powiedział, a ja zapadłam się głębiej w fotel. Miał rację, dobrze wiedziałam, co potrafię zrobić. Szkoda tylko, że od czasu tamtego incydentu nie rozpracowałam jak to powtórzyć.
- Gdzie byłeś przez cały ten czas? - zapytałam chcąc zmienić temat.
- Zaraz zobaczysz.
Skręcił w prawo na ledwo widoczną, polną drogę, która jak się okazało, prowadziła do niedużego, drewnianego domku. Tom zatrzymał samochód na podjeździe, a ja od razu z niego wyskoczyłam i zaczęłam rozciągać moje zbolałe ciało. Nie wiedzieć kiedy, przy moim boku pojawił się Tommy, który z wielkim uśmiechem na twarzy, wziął mnie za rękę i pociągnął na drewniany pomost ukryty za drzewami. Ledwo doszliśmy do jego końca, a mi już opadła szczeka, przed nami rozprzestrzeniał się widok pięknie błyszczącego w świetle słonecznym jeziora.
Poczułam jak moje ramiona opatula coś ciepłego, więc spojrzałam do góry i uśmiechnęłam się do Toma, który założył mi swoją bluzę.
- Tutaj jest chłodno, nie chcę żebyś się przeziębiła - powiedział wzruszając ramionami.
- Dziękuję.
- Z tym całym Santosem, to na poważnie? - zapytał chowając ręce w kieszeniach i przyglądając się tafli wody.
Westchnęłam i przewróciłam znacząco oczami pomimo, że nie mógł tego zobaczyć.
- Krótko go znam, ale lubię z nim spędzać czas.
- A Lucas?
- Co z nim? - zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc do czego zmierza.
- Nie podoba ci się?
Zamyśliłam się na chwile, przywołując w pamięci wspomnienie chłopaka, który był nieziemsko przystojny.
- Czasami spędza z nami czas, ale nic o nim nie wiem.
- A o Santosie coś wiesz? - prychnął.
- Wiesz co? Zapomniałam już jak bardzo bywasz irytujący.
- Zawsze do usług, Less.

Po południu siedziałam na tarasie i owinięta w koc, piłam gorącą herbatę. Naprawdę nie wiedziałam, co się dzieje, a widząc zawziętą minę Thomasa nawet nie chciałam próbować drążyć tematu. Nie przypuszczałam, że kłamstwo o wspólnym wyjeździe na obóz talentów od razu wszystkich przekona. To śmieszne, nie byłam wybitnie utalentowana, ja tylko biegałam, a Tom był zwykłym sportowcem i co, nagle taki wyjazd? Ludzie bywają naprawdę naiwni.
- O nic nie pytasz - stwierdził zaintrygowany.
Stał w drzwiach i trzymał rękami framugi. Wyglądał seksownie, jego mięśnie wyraźnie odznaczały się spod materiału koszulki, był niesamowity, jak zawsze. Zamrugałam, powracając do rzeczywistości i spojrzałam mu w oczy.
- I tak nie uzyskam od ciebie żadnych odpowiedzi.
- Skąd ta pewność?
- Zapomniałeś już? Znam cię i to nie od dziś.
Zaśmiał się melodyjnie, a przed moimi oczami pojawiło się wspomnienie jednego z wielu wspólnie spędzonych weekendów. Byłam szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa, a on mnie zostawił po tym jak nieświadomie zatrzymałam czas.
- Tommy?
- Tak?
- Masz tutaj gitarę?
Uśmiechnął się i bez słowa zniknął w domku, po paru minutach wrócił ze swoją obklejoną różnymi naklejkami gitarę. Usiadł na schodkach i zaczął grać naszą piosenkę.

Wiem, że nie jestem nikim ważnym
Traktujesz mnie jak przyjaciela
Którym nigdy nie chciałem być
Zrozum, że to wszystko jest iluzją
Moje serce krzyczy, szarpie się, chce uciec do ciebie
A ty ciągle tego nie widzisz, jesteś ślepa
Ślepa na moją miłość, którą tak bardzo pragnę cię obdarzyć

Thomas milknie, ale nadal gra na instrumencie, uśmiecham się, bo teraz jest moja kolej, więc, śpiewam jak za dawnych lat:
Ooch kochanie, myślę o tobie każdego dnia
Patrzę jak rozpadasz się na kawałki
I nie mogę rozgryźć, co cię tak męczy i zatruwa od środka
Ta cała sytuacja pogłębia tylko nasze nałogi
Zatracamy się w nicości
Ooch, powiedz mi gdzie jesteś
Nie chcę już więcej tkwić w samotności
Bez ciebie wszystko traci swój sens
Proszę, złap mnie za rękę i zabierzesz ze sobą
Proszę, nie zostawiaj mnie już nigdy więcej.

- Pamiętałaś – uśmiechnął się radośnie i odłożył na bok gitarę.
- Wiesz, że nie umiem zapominać tekstów piosenek.
- Tak sobie to tłumacz.
Uśmiechnął się figlarnie, a ja aż przygryzłam policzek, żeby nie jęknąć z żalu za tym co straciłam.
- Mówię prawdę – odpowiedziałam nieco zbyt piskliwym głosem.
Śmieję się nerwowo i robię mu miejsce obok siebie, a on siada i obejmuje mnie czule.
- Musisz być silna – mówi. – To co się teraz dzieje może na ciebie źle wpłynąć tylko jeśli na to pozwolisz.
- A tak naprawdę, co się dzieje?
- Ech dużo rzeczy, ale my nie musimy się tym martwić. Miejmy nadzieję, że wszystko zostanie rozwiązane bez mieszania w to nas.

Nie wiem, gdzie jestem, ledwo dostrzegam to co znajduje się przede mną. Słyszę jakieś szmery, jakby coś się poruszało i wytężam wzrok. Słyszę śmiech, przerażający śmiech, który sprawia, że czuję na ciele gęsią skórkę. Nagle wszystko staje się wyraźne i widzę ciemną postać trzymającą chłopaka z moich snów. Ma on wyrwane skrzydła, a posklejane, blond kosmyki opadają mu bez ładu na twarz. Ciemna postać szarpie chłopaka, ale on nie wydaje z siebie żadnego dźwięku, chociaż na pewno rany z których spływa mu krew, bardzo go bolą.
- Przyjrzyj się uważnie swojemu stróżowi, bo to samo czeka ciebie.

Krzyczałam. Zerwałam się z łóżka, ale ktoś mnie złapał i próbował mnie powstrzymać przed wybiegnięciem z pokoju. Zaczęłam się wyrywać i jeszcze głośniej krzyczeć. Przestałam dopiero, gdy tamta osoba wymierzyła mi siarczysty policzek. Dotknęłam dłonią policzka i już całkiem spokojna uniosłam wzrok. Przede mną stał Thomas. Miał na sobie tylko luźne spodenki, a rozczochrane włosy świadczyły o tym, że go obudziłam.
- Dziękuję – powiedziałam.
- Nie ważne, co się stało?
- Miałam koszmar.
- Zauważyłem, co ci się przyśniło?
- Coś złego torturowało mojego anioła stróża, on nie miał skrzydeł.
- I co dalej?
- To coś powiedziało, że spotka mnie to samo.
Tom przeklął siarczyście, a potem zrobił dwa głębokie wdechy i już trochę spokojniejszy, czule mnie objął. Przywarłam do jego piersi, a on delikatnie głaskał mnie po głowie. Czułam się bezpieczna, ale i tak nie miałam na tyle dużo odwagi, żeby znowu zamknąć oczy.


A

1 komentarz:

  1. Ten koszmar był świetny :)
    Kto jest stróżem Less? Dobrze pamiętam, że Lucas? Kto go torturuje? :( Oby nic mu się nie stało.
    Nie wiedziałam, że kiedyś to napiszę, ale... brakowało mi Santosa :)
    Kilka drobnych literówek:
    polna drogę
    polną
    zawzięta minę
    zawziętą
    mięsnie
    mięśnie
    Ciekawa jestem dla kogo pracuje Tom, musi być ochroniarzem bohaterki, to pewnie dlatego spotykał się z nią. A może dowiedział się, że jest niezwykla dopiero po akcji z zatrzymaniem czasu?
    Sama nie wiem, ale chciałabym już przeczytać następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń